poniedziałek, 15 lutego 2010

Zdarzenia

Zdarzenia stanowią odrębną kategorię obiektów konkretnych (czasoprzestrzennych). Zdarzenia są czasoprzestrzenne, ale ich istnienie w czasie i przestrzeni jest odmienne od istnienia rzeczy. Rzeczy trwają w czasie: w każdym momencie swojego istnienia dana rzecz jest obecna w całości (teza ta bywa jednakże kwestionowana – będziemy omawiać ten problem nieco później). Natomiast zdarzenie jest całością objemującą cały przedział czasowy swojego istnienia. Zdarzenia nie trwają, tylko występują. Porównajmy: w każdym momencie bitwy pod Waterloo Napoleon (rzecz) był obecny w całości w pewnym obszarze przestrzeni. Natomiast tylko pewna część bitwy pod Waterloo (zdarzenia) jest obecna w danej chwili. Cała bitwa wypełnia pewien rozciągły odcinek czasowy: od pierwszej potyczki do momentu poddania się armii francuskiej.

W języku potocznym, a także filozoficznym, odniesienie do zdarzeń jest powszechne. Mówimy bez oporów o bitwach, narodzinach, ślubach, trzęsieniach ziemi itd. Zdarzenia są przyjmowane jako argumenty relacji przyczynowej. Działania ludzkie oraz ich motywacje są również zaliczane do kategorii zdarzeń. Zdarzenia stanowią podstawę dla wielu teorii fizycznych, w tym teorii względności (zdarzenia koincydencji) oraz mechaniki kwantowej (zdarzenia pomiaru). Wydaje się zatem, że dodatkowe uzasadnienie dla postulowania kategorii zdarzeń jest zbędne. Takie uzasadnienie jednakże pojawia się w literaturze. Donald Davidson sformułował następujący argument lingwistyczny za wprowadzeniem kategorii zdarzeń. Rozważmy pewne zdanie, zawierające przysłówek oraz okoliczniki miejsca, czasu i sposobu: „Jan szybko posmarował kanapkę masłem w swojej kuchni, w nocy, przy pomocy noża”. Nie ulega wątpliwości, że zdanie to implikuje logicznie sąd, iż Jan posmarował kanapkę masłem. Okazuje się jednak, że w standardowej logice predykatów, w której zakresem zmiennych jest zbiór przedmiotów, niezmiernie trudno jest uzasadnić zachodzenie owej implikacji logicznej. Przysłówki oraz okoliczniki nie mają ustalonego sposobu interpretacji logicznej. Czasownik opatrzony przysłówkiem interpretuje się zwykle jako jeden predykat, lecz przy takiej interpretacji traci się możliwość formalnego uzasadnienia wynikania logicznego zachodzącego np. między zdaniem „Jan idzie szybko” a „Jan idzie”. Podobną trudność sprawia wynikanie ze zdania „Jan idzie do szkoły” sądu „Jan idzie”. Pierwsze zdanie interpretuje się przy pomocy dwuargumentowego predykatu „idzie do”, a drugie przy pomocy odrębnego jednoargumentowego predykatu „idzie”, ale nie ma wynikania logicznego między formułą P(J, s) a Q(J).

Davidson wskazuje na to, że wprowadzenie zdarzeń do zakresu zmiennych daje nam łatwy sposób wyjaśnienia wszystkich powyższych implikacji za pomocą prostego prawa logiki kwantyfikatorów. Zinterpretujmy pierwsze zdanie następująco: „Dla pewnego x, x jest posmarowaniem kanapki masłem, x zostało wykonane przez Jana, x zostało wykonane szybko, x zostało wykonane w nocy, x zostało wykonane w kuchni, x zostało wykonane przy pomocy noża”. Ze zdania tego w oczywisty sposób (na podstawie prawa „Jeśli p i q, to p”) wynika, że dla pewnego x, x jest posmarowaniem kanapki masłem i x zostało wykonane przez Jana, co tłumaczy się prosto jako „Jan posmarował kanapkę masłem”. (Podobnie prosto możemy uzasadnić, ze z wyjściowego zdania wynika np. to, że Jan zrobił coś przy pomocy noża w nocy w kuchni”.) Rozszerzenie zakresu kwantyfikatorów o zdarzenia znakomicie upraszcza wiele rozumowań w języku naturalnym. Pamiętajmy jednak, że w myśl Quine’owskiego kryterium zobowiązań ontologicznych przedmioty, po których kwantyfikujemy, należy uznać za istniejące. Zatem ceną, jaką musimy zapłacić za uproszczenie wnioskowań, jest uznanie zdarzeń jako odrębnych bytów.

Podstawowym problemem metafizycznym dotyczącym zdarzeń jest pytanie o ich kryteria tożsamości. Kiedy mamy prawo powiedzieć, że zdarzenie x jest tożsame numerycznie ze zdarzeniem y? Jedną z możliwych odpowiedzi jest kryterium oparte na koincydencji czasoprzestrzennej. Dwa zdarzenia zachodzące w tym samym czasie w tym samym miejscu należałoby uznać za tożsame. Jednakże nie zgadza się to ani z potocznym, ani naukowym użyciem terminu „zdarzenie”. Rozważmy przykład obracającej się kuli, która jednocześnie się nagrzewa. Zdarzenia obracania się i nagrzewania zachodzą w tym samym obszarze czasoprzestrzeni, a jednak są wyraźnie odrębne numerycznie.

Szeroko dyskutowanym kryterium tożsamości zdarzeń jest kryterium Davidsona. Dwa zdarzenia należy uznać za tożsame zawsze i tylko wtedy, gdy mają one te same przyczyny i te same skutki. Rozwiązanie to skutecznie eliminuje problem obracającej się i nagrzewającej kuli, gdyż oba zdarzenia mają różne przyczyny i różne skutki (przyczyną obracania się może być przyłożenie momentu siły, a nagrzania – zbliżenie do źródła ciepła). Zasadniczym problemem kryterium Davidsona jest jego domniemana kolistość. Krytycy zwracają uwagę, że ponieważ przyczyny i skutki są same zdarzeniami, aby stwierdzić, czy dane dwa zdarzenia są tożsame czy różne, należy stwierdzić, że inne zdarzenia (ich przyczyny i skutki) są tożsame lub różne. Ale aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy już wiedzieć, czy nasze wyjściowe zdarzenia są tożsame czy nie. Zatem musimy dysponować innym kryterium tożsamości od przyczynowego. Jednakże zarzut błędnego koła może być odpierany. Załóżmy, że dysponujemy pewną liczbą nazw (opisów) zdarzeń, o których mamy stwierdzić, czy odnoszą się do różnych, czy też tych samych bytów. Załóżmy również, że dysponujemy kompletną wiedzą na temat wszystkich związków przyczynowych między poszczególnymi zdarzeniami. Dokładniej, założenie to głosi, że dla każdych dwóch opisów zdarzeń „a” i „b”, jeżeli odpowiadające tym opisom zdarzenia są w rzeczywistości połączone relacją przyczynową, to wiemy, iż ten związek zachodzi między a i b. Przy tych założeniach okazuje się, że kryterium Davidsona jednoznacznie rozstrzyga dla każdych dwóch opisów, czy odnoszą się one do jednego czy dwóch różnych zdarzeń.

Jaegwon Kim zapronował, aby zinterpretować zdarzenia jako egzemplifikacje własności przez przedmioty. W ujęciu Kima zdarzeniem jest trójka <a, P, t> składająca się z przedmiotu a, własności P i czasu t, dla których prawdą jest, że a ma P w czasie t. Tożsamość zdarzeń sprowadza się w takim ujęciu do tożsamości przedmiotów, cech i momentów czasu. Rozwiązuje to trudność związaną z przykładem obracającej i nagrzewającej się kuli, ponieważ własności obracania się i nagrzewania są różne, a zatem same zdarzenia są nietożsame. Jednakże koncepcja Kima ma wiele kontrowersyjnych konsekwencji. Przede wszystkim prowadzi ona do znacznego pomnożenia liczby odrębnych zdarzeń. Załóżmy, że nasza kula obraca się szybko. W takiej sytuacji mamy dwa zdarzenia: obracanie się kuli i szybkie obracanie się kuli, gdyż własność szybkiego obracania się nie jest tożsama z własnością obracania się. W konsekwencji wydaje się, że koncepcja Kima nie rozwiązuje lingwistycznego problemu przysłówków, który stanowił silną motywację wprowadzenia zdarzeń jako przedmiotów kwantyfikacji. Zinterpretujmy zdanie „Jan idzie” jako „Dla pewnego x, x jest chodzeniem i x jest wykonywane przez Jana”, a zdanie „Jan idzie szybko” jako „Dla pewnego y, y jest szybkim chodzeniem i y jest wykonywane przez Jana”. W tej interpretacji drugie zdanie nie pociąga logicznie pierwszego, gdyż szybkie chodzenie jest innym numerycznie zdarzeniem niż chodzenie. Rozwiązaniem jest interpretacja przysłówków jako modyfikatorów zdarzeń, a nie własności.

Innym problemem koncepcji Kima jest to, że zachodzenie w danym czasie jest własnością istotnościową danego zdarzenia. Znaczy to, że wykład, który zaczął się o g. 13:15 nie mógłby się zacząć pięć minut później (byłby w takiej sytuacji innym wykładem). Być może prawdą jest, że mój wykład nie mógłby być wygłoszony przez kogoś innego, ani też nie mógłby być moim koncertem rockowym, ale w wypadku czasu intuicje podpowiadają, że ten sam wykład mógłby się nieco opóźnić. Innym zarzutem pod adresem koncepcji Kima jest to, że można wyobrazić sobie zdarzenia, w których nie uczestniczy żaden przedmiot (np. pojawienie się pola fizycznego o określonej wartości w próżni).

Ontologia zwana ewentyzmem zakłada, że podstawowym rodzajem przedmiotów są zdarzenia, a inne typy przedmiotów są sprowadzalne do zdarzeń. W szczególności rzeczy są interpretowane jako kolekcje (zbiory, ciągi) zdarzeń, wchodzące w skład „historii” danego przedmiotu. Ja byłbym tożsamy z czasoprzestrzennie uporządkowaną serią zdarzeń zaczynającą się od urodzenia (poczęcia?), a kończącą się na śmierci biologicznej. Ewentyzm nie może opierać się na koncepcji Kima zdarzeń, gdyż wykorzystuje ona pojęcie przedmiotu. Musi on zatem odwołać się do innego kryterium tożsamości między zdarzeniami, np. Davidsonowskiego kryterium przyczynowego, lub też do określenia zdarzeń za pomocą ich charakterystyki czasoprzestrzennej i fizykalnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz