poniedziałek, 11 stycznia 2010

Światy możliwe

Czy twierdzenia dotyczące numerycznej tożsamości są konieczne czy przygodne? Począwszy od Fregego filozofowie zwykle przyjmują, że niektóre tezy o identyczności są przygodne, np. twierdzenie, że Gwiazda Poranna jest tożsama z Gwiazdą Wieczorną. Tezę tę zakwestionował Saul Kripke, argumentując, że wszystkie prawdziwe twierdzenia stwierdzające identyczność są konieczne. Formalny argument za tą tezą opiera się na dwóch przesłankach: (1) Każdy przedmiot jest koniecznie tożsamy z samym sobą (Dla każdego x, jest konieczne, że x = x); (2) Jeśli x ma cechę P i x jest tożsame z y, to y ma cechę P (jest to wersja prawa Leibniza). Jeśli za cechę P uznamy spełnianie formuły „Jest konieczne, że x jest tożsame z x”, to w konsekwencji uzyskamy wniosek (3) Dla każdego x, y, jeżeli x jest tożsame z y, to jest konieczne, że x jest tożsame z y. Wniosek taki jednak wydaje się niezgodny z potocznymi intuicjami, zgodnie z którymi prawdziwe zdania tożsamościowe mogłyby okazać się fałszywe. Na przykład prawdziwe zdanie „Gwiazda Poranna = Gwiazda Wieczorna” mogłoby być fałszywe w sytuacji, gdyby najjaśnieszy obiekt na niebie wieczornym był inną planetą niż najjaśniejszy obiekt na niebie porannym.

Kripke odpiera ten argument następująco. Wyrażenia „Gwiazda Poranna” oraz „Gwiazda Wieczorna” należą do kategorii tzw. sztywnych desygnatorów (rigid designators), to znaczy wyrażeń, które oznaczają ten sam przedmiot we wszystkich światach możliwych (w naszym wypadku planetę Wenus). W świecie aktualnym do ustalenia odniesienia obu wyrażeń używamy deskrypcji „najjaśniejszy obiekt na niebie porannym” i „najjaśniejszy obiekt na niebie wieczornym”, które są spełnione tylko przygodnie przez planetę Wenus. Jednak Kripke podkreśla, że deskrypcje te nie są synonimiczne z odpowiednimi nazwami własnymi. W innych światach możliwych planeta Wenus może nie spełniać jednej z tych deskrypcji (lub obu), a mimo to nadal będzie ona odniesieniem wyrażeń „Gwiazda Poranna” i „Gwiazda Wieczorna”. Zatem sytuacja, w której pozornie tożsamość Gwiazda Poranna = Gwiazda Wieczorna jest złamana, to sytuacja, w której odpowiednie deskrypcje nie mogą być użyte do identyfikacji desygnatów obu nazw. Sama tożsamość natomiast pozostaje nadal spełniona.

Teza, iż prawdziwe twierdzenia o tożsamości są konieczne, może wydawać się tautologiczna, jeśli ograniczymy ją do wyrażeń, będących sztywnymi desygnatorami. Jednakże Kripke twierdzi, że ma ona istotne konsekwencje dla nietrywialnych problemów filozoficznych, jak np. problem relacji między umysłem a ciałem. Nie możemy obecnie przedstawić tego problemu dokładnie, poprzestaniemy więc na ogólnikowym szkicu. Stanowisko zwane teorią identyczności głosi, że stany mentalne są tożsame numerycznie z pewnymi stanami fizycznymi mózgu. Jednocześnie teoretycy identyczności uważają, że twierdzenie to jest przygodne: mogłoby być tak, że ciało znajdujące się w pewnym stanie fizycznym nie byłoby w odpowiednim stanie mentalnym. Kripke twierdzi, że taka sytuacja jest niemożliwa. Rozważmy następującą relację tożsamości „ból, który obecnie czuję = odpowiednie pobudzenie neuronów w moim mózgu”. Oba wyrażenia są sztywnymi desygnatorami, zatem w każdym świecie możliwym, w którym w ogóle do czegokolwiek się one odnoszą, odnoszą się do tego samego przedmiotu. Czy jednak nie jest możliwe oddanie naszych intuicji, że zdanie to jest przygodne, przez analogię z sytuacją Gwiazdy Porannej i Gwiazdy Wieczornej? Problem w tym jednak, że nie istnieje żadna dodatkowa deskrypcja, za pomocą której ustalamy odniesienie wyrażenia „ból, który teraz czuję” i która mogłaby w jakimś świecie możliwym nie stosować się do bólu (podobnie, jak deskrypcja „najjaśniejszy obiekt na niebie wieczornym” może nie stosować się do planety Wenus). O bólu dowiadujemy się po prostu go czując, zarówno w świecie aktualnym jak w każdym innym świecie możliwym.

Jakie jest ontologiczny status światów możliwych? Radykalnej odpowiedzi na to pytanie udziela realizm modalny Davida Lewisa (zwany również posybilizmem). Na doktrynę realizmu modalnego składa się kilka tez. Po pierwsze, wszystkie światy możliwe składają się z konkretnych, czasoprzestrzennych partykulariów. Nieograniczony kwantyfikator egzystencjalny naszego języka przebiega wszystkie światy możliwe, tzn. o każdym przedmiocie w dowolnym świecie możliwym można powiedzieć, że istnieje w dosłownym sensie tego słowa. Zatem przedmioty możliwe nie są fikcyjne (intencjonalne, nieistniejące). Aby jednak uniknąć nieporozumień, należy wprowadzić indeksowanie istnienia światami możliwymi („istnienie w...”). Po drugie, świat aktualny nie jest w żaden sposób wyróżniony ontologicznie spośród wszystkich światów możliwych. Pojęcie aktualności jest pojęciem okazjonalnym, którego sens zależy od kontekstu wypowiedzi (podobnie jak wyrażenia „tutaj”, „teraz”, „ja”). Każdy świat możliwy jest światem aktualnym z punktu widzenia jego mieszkańców. Po trzecie, światy możliwe są odseparowane od siebie kauzalnie i czasoprzestrzennie. Znaczy to, że przedmioty należące do różnych światów możliwych nie pozostają ze sobą w żadnych relacjach kauzalnych ani czasoprzestrzennych. Konsekwencją tych założeń jest, jak się wydaje, że żaden przedmiot nie może występować w dwóch różnych światach możliwych. Innymi słowy, pojęcie międzyświatowej tożsamości jest puste. Prowadzi to jednak do trudności w interpretacji wielu zdań modalnych, takich jak np. „To dwumetrowe drzewo mogłoby mieć pięć metrów wysokości”. Rozwiązaniem proponowanym przez Lewisa jest wprowadzenie relacji „odpowiednika” (counterpart). To drzewo istnieje tylko w jednym świecie możliwym, ale w innych światach możliwych istnieją jego odpowiedniki. Zdania modalne o danym obiekcie należy interpretować jako zdania o jego pewnych odpowiednikach (w powyższym przykładzie będzie to następująca interpretacja: „Istnieje świat możliwy, w którym odpowiednik tego drzewa ma pięć metrów wysokości”).

Główną motywacją dla realizmu modalnego jest jego radykalnie redukcyjny charakter. Celem Lewisa jest nie tylko podanie redukcyjnych interpretacji terminów modalnych, ale również redukcja ontologiczna innych kłopotliwych kategorii ontologicznych, takich jak własności, sądy czy znaczenia. Realizm modalny jest stanowiskiem nominalistycznym, negującym istnienie wszystkiego poza konkretami, stąd potrzeba wprowadzenia owych redukcji. Sądy w sensie logicznym (znaczenia zdań) zostają zredukowane do zbiorów światów możliwych. Sąd p (utożsamiony ze zbiorem światów) jest prawdziwy w świecie w, gdy w należy do p. Z kolei własność utożsamia się ze zbiorami przedmiotów ją posiadających, zarówno w świecie aktualnym jak i światach możliwych. (Technicznie, własności charakteryzuje się jako funkcje ze światów możliwych w zbiory przedmiotów). Pamiętamy, że redukcja własności do zbiorów przedmiotów aktualnych nie jest możliwa, gdyż mogą istnieć dwie różne własności o tych samych ekstensjach. Przykładem jest własność bycia słoniem i własność bycia największym żyjącym obecnie zwierzęciem lądowym. W świecie rzeczywistym obie własności mają tę samą ekstensję, lecz są światy możliwe, w których słonie nie są największymi zwierzętami lądawymi. Krytycy jednakże wytykają, że proponowane redukcje nie są całkowicie adekwatne. Wszystkie zdania koniecznie prawdziwe (prawdziwe we wszystkich światach możliwych) zostają utożsamione. Jednak zdanie „2+2 = 4” ma inny sens niż zdanie „pada deszcz lub nie pada deszcz”. Własności trójkątności i trójboczności również zostają utożsamione, choć można uważać, że są one różne.

Przeciwnicy realizmu modalnego wskazują na jego ontologiczną ekstrawagancję ujawniającą się w postulowaniu nieprzeliczalnej liczby konkretnych bytów, za których istnieniem nie przemawiają żadne dane empiryczne. Rozwiązaniem alternatywnym może być umiarkowany realizm modalny (aktualizm). Zgodnie z aktualizmem istnieje w dosłownym sensie tylko świat aktualny, a kwantyfikacja przebiega tylko po przedmiotach z tego świata. Światy możliwe natomiast to jedynie teoretyczne konstrukcje umożliwiające nam analizę pojęć modalnych i związków logicznych między nimi. Światy możliwe mogą być utożsamione po prostu z maksymalnymi niesprzecznymi zbiorami sądów w sensie logicznym. W takim ujęciu oczywiście niemożliwe jest podanie redukcyjnej definicji sądów, które traktuje się jako byty abstrakcyjne. Aktualizm w wersji zaproponowanej przez Alvina Plantingę identyfikuje światy możliwe nie jako zbiory sądów, ale blisko z nimi spokrewnione stany rzeczy. Możemy powiedzieć, że każdemu niesprzecznemu (możliwemu) sądowi odpowiada pewien stan rzeczy, opisywany przez ten sąd. Sąd prawdziwy opisuje stan rzeczy, który zachodzi (taki stan rzeczy nazywa się faktem). Natomiast sądom fałszywym odpowiadają istniejące stany rzeczy, które jednak nie zachodzą. Stany rzeczy w ujęciu Plantingi to przedmioty abstrakcyjne, a ich zachodzenie jest analogiczne do egzemplifikacji w przypadku uniwersaliów. Światy możliwe to maksymalne stany rzeczy. Świat aktualny jest to natomiast ten jedyny maksymalny stan rzeczy, który zachodzi. Zatem w koncepcji Plantingi wyrażenie „aktualny” ma sens absolutny, niezależny od kontekstu. Jest tylko jeden świat aktualny, inne są zaledwie możliwe.

Aktualizm różni się od posybilizmu również w kwestii identyczności międzyświatowej. W aktualizmie indywiduum może istnieć w wielu światach możliwych. Czy teza ta nie przeczy jednak założeniu, że istnienie w sensie dosłownym dotyczy jedynie świata aktualnego? Odpowiedzią na to jest następująca interpretacja kontrfaktyczna istnienia: x istnieje w świecie możliwym w, gdy gdyby w był światem aktualnym, x istniałby. Zauważmy, że tej eksplikacji nie możemy dalej wytłumaczyć używając światów możliwych, gdyż prowadziłoby to do mnożenia światów „wyższych rzędów” (należałoby wprowadzić świat możliwy, w którym inny świat możliwy jest światem aktualnym). Pokazuje to, że aktualizm nie jest stanowiskiem redukcjonistycznym: nie da się w ramach tego stanowiska całkowicie wyeliminować pierwotnych pojęć modalnych.


Zalecana literatura uzupełniająca:

Antologia "Metafizyka w filozofii analitycznej" pod red. T. Szubki, Lublin 1995, s. 95-255.

3 komentarze:

  1. Chciałbym zwrócić uwagę, że koncepcja Kipkego odnośnie stanów mentalnych i stanów mózgu,
    nie została moim zdaniem przedstawiona dostatecznie jasno. Mianowicie konieczna identyczność stanu mentalnego ze stanem fizycznym jest konieczna jeżeli jest prawdziwa, co nie zostało chyba podkreślone na tym blogu.
    Kripke zaznacza przecież że o ile stany mentalne są tożsame ze stanami mózgu to są one tożsame koniecznie, jednak przedstawia jednocześnie szereg obiekcji przemawiających za tym że faktycznie jest mało prawdopodobne by były one ze sobą tożsame. "...konkluzja tych rozważań będzie taka że analityczne narzędzia którymi się posługujemy, przemawiają przeciwko tezie o identyczności i tak samo przeciwko ogólnej tezie że stany mentalne są po prostu stanami fizycznymi" Identyczność a Konieczność str125

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za trafną uwagę - istotnie wg. Kripkego tożsamość umysłu i ciała nie jest po prostu konieczna, a tylko byłaby konieczna, gdyby była prawdziwa. Jednakże w moim blogu trudno się chyba dopatrzeć sugestii przypisującej Kripkemu konieczną prawdziwość tejże tożsamości. W tekście podkreślam głównie fakt, że Kripke odrzuca typową wersję teorii identyczności, zgodnie z którą identyczność między stanami mentalnymi a stanami fizycznymi zachodzi przygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Studentka filozofii21 sierpnia 2010 17:05

    Dziękuje za całego bloga, bardzo pomocny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń