wtorek, 17 maja 2011

Kolejne tematy prac rocznych

Podaję kolejne możliwe tematy prac rocznych z ontologii wraz z literaturą.

1. Krytyka argumentu McTaggarta za nierealnością czasu.

Literatura:

E. Lowe, "The Indexical Fallacy in McTaggart's Proof of the Unreality of Time". Mind, 96, 1 (1987), s. 62-70.
R. Poidevin, D.H. Mellor, “Change and the indexical fallacy”, Mind 96 (1987), s. 534-538.
E. Lowe, “McTaggart’s paradox revisited”, Mind 101 (1992), s. 323-326
(opcjonalnie M. Dummet, “A Defense of McTaggart’s Proof of the Unreality of Time”, Philosophical Review 69, 4 (1960), s. 497-504).

2. Czy podróż w czasie jest możliwa?

Literatura:

D. Lewis, „The Paradoxes of Time Travel”, American Philosophical Quarterly 13 (1976), s. 145-152.
P. Dowe, “The Case for Time Travel”, Philosophy 75 (2000), s. 441-451

3. Czy istnieje przyczynowość negatywna?

Literatura:

P. Dowe, „Causes are physically connected to their effects: why preventers and omissions are not causes”; J. Schaffer, “Causes need not be physically connected to their effects: the case for negative causation”, w: C. Hitchcock, Contemporary Debates in the Philosophy of Science, s. 189-215
.

niedziela, 19 grudnia 2010

Tematy prac rocznych z ontologii

Poniżej podaję pięć przykładowych tematów prac rocznych z ontologii wraz z sugerowaną literaturą. Lista ta będzie sukcesywnie powiększana. Niestety większość tematów opiera się na literaturze anglojęzycznej. W razie problemów z dostępnością sugerowanych źródeł proszę o kontakt.

1. Jak obalić zasadę tożsamości przedmiotów nieodróżnialnych?

Literatura:

K. Hawley, „Identity and Indiscernibility”, Mind, 118, 2009, s. 101-119
P. Forrest, “The Identity of Indiscernibles”, The Stanford Encyclopedia of Philosophy.

2. Ontologiczny status światów możliwych

Literatura (do wyboru przynajmniej dwa teksty):

D. Lewis, „Światy możliwe”
R.C. Stalnaker, „Światy możliwe”
D. Lewis, „Możliwości: konkretne światy czy abstrakcyjne obiekty proste?”
P. van Inwagen, „Dwa pojęcia światów możliwych”
A. Plantinga, „Dwie koncepcje modalności: modalny realizm i modalny redukcjonizm”

Wszystkie teksty z tomu Metafizyka w filozofii analitycznej pod red. T. Szubki, Lublin 1995

3. Czy przedmioty fikcyjne istnieją?

Literatura (do wyboru):

P. van Inwagen, „Existence, ontological commitment, and fictional entities”, w: M.J. Loux, D.W. Zimmerman (red.) The Oxford Handbook of Metaphysics, Oxford 2003

C. McGinn, “Existence”, w: Logical Properties, Oxford 2000

4. Determinizm a logika trójwartościowa

Literatura:

J. Łukasiewicz, „O determinizmie”, w: tegoż, Z zagadnień logiki i filozofii, Warszawa 1961.

T. Bigaj, „Przyszłość, determinizm i trójwartościowość” w: tegoż, Kwanty, liczby, abstrakty, Warszawa 2002.

5. Czy tropy są przedmiotami abstrakcyjnymi?

Literatura

M.J. Loux, „Trope theory”, w: Tegoż, Metaphysics: A Contemporary Introduction, New York 2006

J. Bacon, “Tropes”, The Standford Encyclopedia of Philosophy
P. Simons, “Particulars in particular clothing: three trope theories of substance”, Philosophy and Phenomenological Research 1994

niedziela, 30 maja 2010

Determinizm logiczny i fatalizm

Inne podejście do problemu determinizmu oferuje tzw. determinizm logiczny, który abstrahuje całkowicie od nomologicznej struktury świata, a także pomija kwestię przewidywalności. Rozważmy pytanie dotyczące jakiegoś przyszłego zdarzenia, np. tego, czy w Warszawie jutro będzie padał deszcz. Jeśli już dzisiaj jest prawdą, że jutro będzie padał deszcz w Warszawie, to powiemy, że zdarzenie to jest dzisiaj zdeterminowane. Natomiast jeśli jeszcze nie jest ono prawdą, nie zostało ono jeszcze zdeterminowane w sensie logicznym. Zatem teza logicznego determinizmu może być sformułowana w następujący sposób: jeżeli zdarzenie x zaszło w chwili t, to w każdej poprzedzającej chwili t’ było prawdą, że zdarzenie x zajdzie w t. Można jednakże argumentować, że zasada determinizmu logicznego wynika wprost z samej logiki, a konkretnie z dwóch zasad: zasady wyłączonego środka (dla dowolnego p, jest prawdą, że p lub nie-p) oraz zasady dwuwartościowości (każde poprawnie zbudowane zdanie jest albo prawdziwe, albo fałszywe). Z zasady wyłączonego środka wynika, że w każdej chwili t’ jest prawdą, że x zajdzie w t lub x nie zajdzie w t. Stąd na mocy zasady dwuwartościowości wynika, że w chwili t’ jest prawdą, że x zajdzie w t lub jest prawdą w t’, że x nie zajdzie w t. Jednakże w t’ nie może być prawdą, że x nie zajdzie w t, gdyż byłoby to sprzeczne z założeniem, że x zaszło. Udowodniliśmy zatem, że w każdej chwili wcześniejszej było prawdą, że x zajdzie w t.

Jan Łukasiewicz uznał, że konluzja taka jest nie do przyjęcia. Według niego determinizm logiczny jest fałszywy (przeczy on m.in. założeniu o istnieniu wolnej woli), a zatem nie może wynikać z logiki. Zauważmy, że nawet zwolennik determinizmu nie powinien się zgodzić na powyższy argument. Teza determinizmu nie powinna mieć statusu banalnej prawdy logicznej. Według Łukasiewicza źródłem kłopotu jest przyjęcie niewłaściwej logiki. Logika klasyczna powinna zostać zmodyfikowana, aby umozliwić fałszywość logicznego determinizmu. Łukasiewicz proponuje odrzucenie zasady dwuwartościowości, wprowadzjąc tzw. trzecią wartość logiczną oprócz prawdy i fałszu (tzw. niezdeterminowanie, albo możliwość). Zdanie o jutrzejszej pogodzie w Warszawie może nie być dzisiaj ani prawdziwe, ani fałszywe, a tylko niezdeterminowane. Łukasiewicz nie poprzestał na odrzuceniu zasady dwuwartościowości. Jego nowa, trójwartościowa logika odrzuca również niektóre z klasycznych praw logicznych, m.in. zasadę wyłączonego środka. Według Łukasiewicza zdanie „Jutro będzie padać w Warszawie lub jutro nie będzie padać w Warszawie” jest dzisiaj niezdeterminowane, ponieważ alternatywa dwóch zdań z trzecią wartością logiczną ma również trzecią wartość logiczną.

Ta ostatnia konsekwencja wzbudza jednak pewne kontrowersje. Alternatywa „Jutro będzie padać w Warszawie lub jutro nie będzie padać w Warszawie” stanie się zdaniem prawdziwym niezależnie od przebiegu zdarzeń. Nie istnieje możliwość, aby została ona przekształcona w fałsz. Dlaczego więc mamy ją traktować dzisiaj jako niezdeterminowaną? Obserwacja ta stanowi punkt wyjścia dla innego rozwiązania problemu determinizmu logicznego. Aby zablokować dowód tezy determinizmu wystarczy odrzucić zasadę dwuwartościowości bez odrzucania zasady wyłączonego środka. Wartość logiczna danego zdania może być obliczona metodą tzw. superwaluacji. Polega ona na tym, że każdemu zdaniu prostemu wchodzącemu w skład zdania złożonego przypisujemy jedną z trzech wartości logicznych, a następnie rozważamy wszystkie możliwe przypadki, w których zdania z trzecią wartością zmieniają się w prawdę lub w fałsz. Jeśli w każdym takim przypadku uzyskana wartość (zgodnie z regułami logiki klasycznej) jest taka sama, przypisujemy ją właśnie jako „superwartość” całej formuły. Jeśli natomiast w pewnych przypadkach formuła jest prawdziwa, a w innych fałszywa, jej superwartością będzie trzecia wartość logiczna. Jak łatwo sprawdzić, obliczona w ten sposób wartość logiczna dla każdej klasycznej tautologii będzie zawsze prawdą, a zatem wszystkie prawa logiki pozostają niezmienione. Logika trójwartościowa oparta na superwaluacji okazuje się jednak w pewnym sensie nieekstensjonalna. Nie możemy określić ogólnie, jaka będzie wartość logiczna alternatywy dwóch zdań niezdeterminowanych, jeśli nie znamy ich wewnętrznej struktury logicznej.

Problem determinizmu logicznego można jednak potraktować jako wynikający z semantycznego nieporozumienia. Ukrytym założeniem tezy logicznego determinizmu jest to, że zdanie „Jest prawdą w chwili t1, że x zajdzie w chwili t2” stwierdza pewien fakt zachodzący w t1. To przekonanie jednak nie jest poparte żadnym argumentem. Prawdziwość sądów nie jest ich własnością zrelatywizowaną do czasu, gdyż same sądy w sensie logicznym nie są obiektmi czasowymi, podobnie jak inne obiekty abstrakcyjne (czy ma sens stwierdzenie, że 2 jest dzisiaj liczbą parzystą?). Zdanie powyższe jest równoważne stwierdzeniu, że zdanie „x zachodzi w t2” jest po prostu prawdziwe, a to jest po prostu równoważne zdaniu „x zaszło w t2”. W takiej interpretacji teza determinizmu logicznego staje się najbanalniejszą tautologią „Jeżeli x zaszło w t1, to x zaszło w t1” i oczywiście nie ma nic wspólnego z realnym determinizmem.

Determinizm logiczny jest pokrewny stanowisku zwanemu fatalizmem. Fatalizm wychodzi z założenia, że istnieje dokładnie jeden możliwy scenariusz rozwoju przyszłych zdarzeń (załozenie to może być uzasadnianie teologicznie, przy pomocy determinizmu fizycznego lub wreszcie logicznego), a zatem wszelkie działania zmierzające do zmiany tego stanu rzeczy są bezskuteczne. Fatalizm wyraża się czasem w haśle „Co ma być, będzie”. Jedną z popularnych form fatalizmu jest fatalizm religijny (teologiczny). Bóg jest wszechwiedzący, a zatem wie już o naszych wszystkich przyszłych decyzjach, działaniach i ich skutkach. A zatem nasze działania są nieistotne dla biegu wydarzeń. Z kolei fatalizm logiczny opiera się na argumencie podobnym do rozważanego powyżej argumentu za determinizmem logicznym, którego główną przesłanką jest zasada wyłączonego środka.

Rozważmy następującą sytuację wojenną: został ogłoszony alarm przeciwlotniczy, wzywający ludzi do zejścia do schronów. Czy jest racjonalne szukanie schronienia przed bombardowaniem? Można argumentować, że nie. Prawdą jest bowiem, że albo zginę w wyniku bombardowania, albo nie (zasada wyłączonego środka). Jeżeli zginę, moje działanie okaże się nieskuteczne. Jeżeli natomiast przeżyję, moje działanie będzie niepotrzebne. Zatem każde działanie prewencyjne okazuje się albo nieskuteczne, albo niepotrzebne. Argument ten ma podobną strukturę do innego, znanego rozumowania. Wyobraźmy sobie, że nasz przyjaciel zaginął na morzu podczas sztormu. Nie wiemy, czy przyjaciel zginął, czy może dopłynął do brzegu i się uratował. Czy ma sens w takim wypadku modlić się o ocalenie przyjaciela? Można argumentować, że nie. Prawdą jest bowiem, że albo przyjaciel zginął, albo nie. Jeśli zginął, modlitwa już nic nie pomoże, a jeśli przeżył, to jest ona zbędna. Mamy silną intuicję, że pierwszy z przedstawionych argumentów jest niepoprawny, ale drugi nas przekonuje. Jaka jest zatem między nimi różnica?

Zwolennik Łukasiewicza wskazałby zapewne na następującą różnicę: w pierwszym wypadku powołanie się na zasadę wyłączonego środka było nieuzasadnione, ponieważ mówimy o przyszłym zdarzeniu (śmierć w wyniku bombardowania), które jeszcze nie zaszło, a zatem zdanie o nim ma trzecią wartość logiczną. Jednakże nawet zwolennik logiki klasycznej i zasady dwuwartościowości może znaleźć istotną różnicę miedzy dwoma przypadkami. Chodzi tutaj o kierunek przyczynowości: nasze obecne działania mogą wywołać skutki w przyszłości, a nie w przeszłości. Jeśli zgodzimy się z tym, że związki kauzalne zachodzą tylko w jedym kierunku czasowym, wynika stąd nieracjonalność działań skierowanych na zmianę przeszłości. Rozwiązanie paradoksu fatalisty może być następujące. Nie jest prawdą, że jeśli przeżyję bombardowanie, moje działanie było niepotrzebne. Przeciwnie: przeżycie może być bezpośrednio związane przyczynowo z ucieczką do schronu. Aby przetestować tę teze, należy odwołać się do okresów kontrfaktycznych: co by było, gdybym nie zszedł do schronu. Jeśli natomiast chodzi o fatalizm teologiczny, to błędne było w nim ukryte założenie, że przyczyną mojego działania jest wiedza Boga o tym, że takie działanie podejmę. W istocie zależność jest odwrotna: Bóg wie, że postąpię tak-a-tak, bo taka będzie moja decyzja. Nie jest prawdą, że nie mógłbym postąpić inaczej; gdybym postąpił inaczej Bóg miałby inną wiedzę na mój temat (to rozwiązanie zakłada jednak, że wsteczne związki przyczynowe są w tej szczególnej sytuacji możliwe).

Determinizm

Stanowisko determinizmu bywa przedstawiane na wiele nierównoważnych sposobów. Jedna z możliwych interpretacji determinizmu odwołuje się do pojęcia przyczynowości – głosi ona, że każde zdarzenie ma przyczynę. Teza ta znana jest również pod nazwą zasady przyczynowości. Należy zauważyć, że sens zasady przyczynowości zależy od tego, jak zinterpretuje się występujące w niej pojęcie przyczyny. Na przykład przy założeniu kontrfaktycznej koncepcji przyczynowości można przypuszczać, że zasada przycznowości będzie w dość oczywisty sposób spełniona. Wydaje się bowiem, że dla każdego zdarzenia x można znaleźć inne od niego zdarerzenie y takie, że bez y x by nie zaszło. Można na przykład uważać, że dla każdego zdarzenia takim koniecznym waruniem jest zajście Wielkiego Wybuchu (gdyby nie było Wielkiego Wybuchu, żadne późniejsze zdarzenie by nie zaszło). Jednakże twierdzi się, że zasada przyczynowości jest złamana przez niektóre znan nam zjawiska, a zatem użyte w niej pojęcie przyczynowości musi być inne od kontrfaktycznego. Jako przykład zdarzenia łamiącego zasadę przyczynowości podaje się rozpad promieniotwórczego atomu (np. izotopu węgla 14C). Czas rozpadu pojedynczego atomu nie jest wyznaczony przez żadne wcześniejsze zdarzenie – możliwe jest tylko statystyczne scharakteryzowanie zachowania większej liczby atomów (np. przy pomocy okresu połowicznego rozpadu, czyli czasu, po którym statystycznie połowa atomów ulegnie rozpadowi).

Najbardziej znane określenie determinizmu zawdzięczamy P.S. de Laplace’owi. Determinizm Laplace’a oparty jest na pojęciu przewidywalności. Dobrze znany jest fakt, że prawa przyrody umożliwiają nam przewidywanie przyszłych zdarzeń na podstawie przeszłych faktów. Na przykład prawa mechaniki klasycznej (Newtonowskiej) pozwalają teoretycznie na obliczenie trajektorii przedmiotów materialnych jeśli znane są ich położenia i prędkości początkowe oraz wszystkie działające siły. Jednakże w praktyce takie obliczenie napotyka na przeszkody, związane z tym, że nasza wiedza na temat warunków początkowych jest ograniczona błędem niepewności. Problemem jest także ograniczona zdolność obliczeniowa, a jak wiadomo stopień komplikacji równań ruchu rośnie dramatycznie wraz ze wzrostem liczby obiektów. Dlatego też Laplace w swojej interpretacji determinizmu odwołał się do eksperymentu myślowego. Gdyby istota potężniejsza od człowieka („demon” Laplace’a) znała dokładnie stan początkowy całego wszechświata i umiała dokonać wszystkich niezbędnych obliczeń, istota ta znałaby stan wszechświata w każdej chwili późniejszej. Jednym z problemów tej definicji determinizmu jest to, jakie zdolności obliczeniowe możemy przypisać demonowi Laplace’a. Jeśli są one porównywalne z mocą obliczeniową dowolnie wielkiej ale skończonej maszyny Turinga, to jest bardzo prawdopodobne, że demon nie byłby w stanie dokonać wszystkich niezbędnych obliczeń, a zatem przewidywanie okazałoby się niemożliwe nawet w ściśle deterministycznym świecie. Jeśli natomiast wyposażymy demona w nadprzyrodzone zdolności, to co stoi na przeszkodzie po prostu założyć, że może on „zobaczyć”, jaki będzie stan świata w dowolnej chwili? To jednak ma niewiele wspólnego z doktryną determinizmu.

Nieco inną wersję determinizmu epistemologicznego zaproponował Karl Popper. Zamiast odwołania do „demona” Popper wprowadza pojęcie idealnego naukowca, który jednakże może poznać stan początkowy świata tylko w granicach pewnego błędu pomiarowego. Teza determinizmu w takim ujęciu głosiłaby, że znajomość stanu początkowego z pewną dokładnością powinna umożliwić przewidzenie przyszłych stanów z tą samą dokładnością. Okazuje się jednak, że nawet przy założeniu determinizmu praw rządzących ewolucją świata, tego typu przewidywanie może okazać się niewykonalne. Zjawisko tzw. chaosu deterministycznego uniemożliwia dokonanie skutecznego przewidywania, jeżeli stan początkowy jest znany tylko w przybliżeniu. Wynika to stąd, że niewielkie odchylenia od stanu początkowego powodują dramatyczne rozbieżności w późniejszej ewolucji układu chaotycznego (tzw. efekt motyla).

Większość filozofów opowiada się za ontologiczną, a nie epistemologiczną interpretacją determinizmu. Jedna z możliwych eksplikacji jest następująca: świat jest deterministyczny, gdy kompletny stan w dowolnej chwili t wyznacza (determinuje) stan świata w każdej chwili późniejszej. Jak jednak należy rozumieć pojęcie „wyznaczania”? Można je scharakteryzować następująco: stan S1 w chwili t1 wyznacza stan w chwili t2 gdy istnieje dokładnie jeden stan S2 w t2 odpowiadający stanowi S1 w t1. To określenie narażone jest jednak na następujący zarzut. Oczywiste jest, że w każdej chwili świat znajduje się dokładnie w jednym stanie (istnieje dokładnie jedna faktyczna ewolucja czasowa wszechświata). Z tego jednak wynikałoby, że determinizm jest trywialnie prawdziwy. W definicji determinizmu chodzi o to, że istnieje dokładnie jeden możliwy, a nie tylko aktualny, stan w t2, który jest zgodny ze stanem w t1. O jaką możliwość tutaj chodzi? Na pewno nie logiczną, a zatem fizyczną (nomologiczną). Dlatego też do pełnego sformułowania tezy determinizmu potrzebujemy pojęcia praw przyrody. Powiemy, że świat jest deterministyczny, gdy stan świata w dowolnej chwili t plus prawa przyrody logicznie implikują stany świata w chwilach późniejszych od t.

Równoważna definicja determinizmu może być sformułowana przy pomocy pojęcia światów możliwych. Niech W będzie zbiorem wszystkich światów możliwych, w których obowiązują te same prawa, co w świecie rzeczywistym. Powiemy, że świat rzeczywisty jest deterministyczny, gdy dla każdych dwóch światów w1 i w2 należących do W, jeżeli w1 i w2 są identyczne w momencie t, to są one identyczne w każdej chwili późniejszej od t. Warto również dodać, że charakterystyka świata w chwii t (stan świata w chwili t) nie powinna zawierać odniesień do chwil różnych od t. Na przykład nie byłoby właściwe włączenie do opisu stanu świata w chwili t tego, że za pięć minut stan świata będzie taki-a-taki. W takiej bowiem sytuacji byłoby banalnie prawdziwe, że stan w chwili t determinuje stan w późniejszej chwili t + 5. Jednakże pewnym problemem jest to, że w mechanice klasycznej do opisu stanu świata w danej chwili włącza się prędkości chwilowe, a z definicji prędkości chwilowej wynika, że zawiera ona informację na temat zachowania ciała w infinitezymalnym interwale objemującym daną chwilę. Z drugiej strony, prędkość chwilowa w momencie t nie implikuje żadnej konkretnej wartości prędkości ani położenia w żadnym momencie różnym od t, a zatem problem trywializacji tezy determinizmu nie powstaje.

Determinizm może być rozważany nie tylko w odniesieniu do przyszłych stanów, ale także przeszłych. Można zatem rozróżnić wariant determinizmu określany jako futurystyczny oraz determinizm historyczny. Jeśli obowiązujące prawa przyrody są symetryczne w czasie (tj. jeżeli proces P jest zgodny z prawami przyrody, to jego „odwrócenie” w czasie jest także zgodne z prawami), to obie wersje determinizmu stają się równoważne. Można również wprowadzić ograniczony wariant determinizmu (determinizm lokalny) dotyczący nie całego świata, ale pewnego wydzielonego fragmentu (pewnego układu). Ważne jest, aby w sformułowaniu determinizmu lokalnego dodać warunek izolowania układu, w przeciwnym razie determinizm będzie w oczywisty sposób fałszywy (jeśli dopuszczamy zaburzenia z zewnątrz, przeszły stan układu nigdy nie będzie wyznaczał jednoznacznie przyszłych stanów). Warunek izolowalności nie jest potrzebny w wypadku całego świata, gdyż nie ma on żadnego otoczenia. Wreszcie, można ograniczyć pojęcie determinizmu nie do świata ani jego fragmentów, ale do określonych teorii naukowych. Powiemy, że teoria T jest deterministyczna, gdy kompletny stan izolowanego układu w chwili t opisany za pomocą pojęć teorii T plus prawa teorii T implikują kompletny stan układu w dowolnej chwili późniejszej od t. Najbardziej znanym przykładem teorii niedeterministycznej jest mechanika kwantowa. Warto jednak dodać, że teoria ta zawiera deterministyczną „pod-teorię”, opisującą zachowanie układów fizycznych niepoddanych obserwacji. Zachowanie to opisane jest ściśle deterministycznym równaniem Schrödingera. Element indeterminizmu zostaje wprowadzony tylko w momencie pomiaru.

niedziela, 23 maja 2010

Kontrfaktyczna koncepcja przyczynowości

Zasadniczym problemem semantyki okresów kontrfaktycznych jest to, jak należy rozumieć pojęcie podobieństwa (bliskości) światów możliwych. Podobieństwo to powinno opierać się na porównaniu zarówno indywidualnych faktów, jak i ogólnych praw. Intuicyjne wydawać się może, że złamanie któregoś z praw obowiązujących w naszym świecie powinno prowadzić do świata możliwego bardziej odległego niż zmiana nawet wielkiej liczby indywidualnych faktów. Takie rozstrzygnięcie prowadzi jednak do nieintuicyjnych konsekwencji. Załóżmy, że nasz świat jest ściśle deterministyczny, tj. stan świata w każdym momencie plus prawa przyrody wyznaczają jednoznacznie wszystkie stany późniejsze . Implikuje to, że świat możliwy, w którym zmieniony został pewien stan rzeczy w chwili t, i który zawiera dokładnie te same prawa, co świat rzeczywisty, musi różnić się od świata rzeczywistego we wszystkich chwilach poprzedzających t. Jeśli zatem uznamy, że zachowanie praw jest ważniejsze dla podobieństwa niż zachowanie indywidualnych faktów, to będziemy musieli przyjąć, że prawdziwy będzie np. następujący okres kontrfaktyczny (przy założeniu determinizmu): Gdybym teraz kichnął, stan wszechświata w dowolnej wcześniejszej chwili t byłby odmienny od stanu faktycznego. Mamy jednak silną intuicję, że prawdą jest inne zdanie „Gdybym teraz kichnął, cała przeszłość wyglądałaby tak samo, jak w rzeczywistości”. Lewis twierdzi, że bardzo rzadko jesteśmy skłonni uznać prawdziwość okresu kontrfaktycznego, w którym poprzednik zachodzi wcześniej od następnika (są to tzw. wsteczne okresy kontrfaktyczne – backtracking counterfactuals). Zgodnie z propozycją Lewisa, najbliższy świat możliwy, w którym kichnąłem w momencie t, to świat, który do chwili tuż przed t jest identyczny ze światem rzeczywistym, i w którym zaszło niewielkie złamanie deterministycznych praw (tzw. „cud”), umożliwiające moje kichnięcie. Zatem prawdą pozostaje, że gdybym teraz kichnął, to swiat sprzed kichnięcia wyglądałby tak samo, jak świat rzeczywisty.

Powróćmy teraz do analizy relacji przyczynowej opartej na kontrfaktycznych okresach warunkowych. Zauważmy najpierw, w jaki sposób prosta analiza kontrfaktyczna radzi sobie z problemami teorii regularnościowej. Problem z odróżnieniem skutku od przyczyny nie występuje, jeżeli zaakceptujemy tezę Lewisa o nieistnieniu wstecznych okresów kontrfaktycznych. Gdyby skutek nie zaszedł, wcześniejsza od niego przyczyna nadal by zaszła, tyle że niewielkie złamanie praw spowodowałoby właśnie niezajście skutku. Podobnie sprawa wygląda z problemem regularności opartych na wspólnej przyczynie. Jeżeli A jest przyczyną B a następnie C, to regularne następstwo C po B może być wzięte za przyczynowość, nawet gdy B jest tzw. epifenomenem, tj. nie może mieć faktycznie żadnych skutków. Zapytajmy teraz, czy prawdą jest na gruncie analizy Lewisa, że gdyby nie zaszło B, nie zaszłoby również C? Jeśli odrzucamy wsteczne okresy kontrfaktyczne, nie uznamy zdania „Gdyby nie zaszło B, nie zaszłoby również A”, a zatem niezajście C również nie wynika (dodatkowo kwestionowana może być przechodniość: z tego, że gdyby nie-B, to nie-A i gdyby nie-A, to nie-C, nie wynika, że gdyby nie-B, to nie-C). Najbliższy świat możliwy, w którym B nie zachodzi, to świat w którym niewielkie odchylenie od praw w ostatniej chwili uniemożliwia zajście B, a zatem w takim świecie zarówno A, jak i C zachodzą.

Koncepcja kontrfaktyczna narażona jest jednak na inne trudności. Rozważaliśmy już wcześniej przykład tzw. preempcji, w której jedno zdarzenie, które jest przyczyną pewnego skutku, zarazem eliminuje inne zdarzenie, które mogłoby również wywołać ten sam skutek. Przykładem może być następująca sytuacja: dwoje dzieci Kasia i Staś rzucają kamieniami w butelkę. Rzut Kasi jest celny i rozbija butelkę, jednak gdyby Kasia nie rzuciła, Staś by rzucił swój kamień i rozbiłby butelkę. Zatem nie jest prawdą, że gdyby Kasia nie rzuciła, butelka by się nie rozbiła. Analiza kontrfaktyczna błędnie sugeruje, że rzut Kasi nie jest przyczyną rozbicia. Lewis proponuje dokonanie następującej modyfikacji definicji przyczynowości: x jest przyczyną y, gdy istnieją zdarzenia x1, ..., xn takie, że x1 jest zależne kontrfaktycznie od x (tj. gdyby nie zaszło x, nie zaszłoby x1), x2 jest zależne kontrfaktycznie od x1, ..., y jest zależne kontrfaktycznie od xn. Mówiąc w skrócie, relacja przyczynowa jest definiowana za pomocą łańcucha zależności kontrfaktycznych. Ze względu na to, że kontrfaktyczna zależność nie jest przechodnia, obecna definicja jest istotnie różna od poprzedniej. Rozwiązanie problemu preempcji przy pomocy zmodyfikowanej koncepcji kontrfaktycznej jest następujące. Rozważmy moment, w którym kamień rzucony przez Kasię znajduje się w połowie drogi do celu. Znajdowanie się kamienia w określonym miejscu w czasie trwania lotu jest kontrfaktycznie zależne od rzutu (gdyby Kasia nie rzuciła, kamienia by tam nie było). Jednocześnie prawdą jest, że gdyby kamień nie był w połowie drogi, butelka nie zostałaby rozbita, gdyż w tym momencie Staś zrezygnował już z rzutu. Zauważmy, że istotne jest, aby wykluczyć wsteczne okresy kontrfaktyczne, w przeciwnym razie można by przypuszczać, że gdyby kamienia nie było w połowie drogi, znaczyłoby to, że Kasia go nie rzuciła. Zatem definicja przyczynowości oparta na łańcuchu zależności kontrfaktycznych jest spełniona.

Nawet jednak zmodyfikowana koncepcja kontrfaktyczna nie może poradzić sobie z przypadkiem tzw. późnej preempcji. Załóżmy, że i Kasia i Staś rzucili swoje kamienie w kierunku butelki, ale kamień Kasi trafił pierwszy do celu. W takiej sytuacji nie ma momentu przed rozbiciem butelki, w którym można by stwierdzić, że gdyby kamień Kasi nie leciał, butelka by się nie rozbiła (kamień Stasia jest już w locie i rozbiłby również butelkę, tylko nieco później). Inny kontrprzykład dla teorii kontrfaktycznej jest następujący: sierżant i major wydają równocześnie tę samą komendę żołnierzowi. Wydaje się naturalne, że przyczyną wykonania polecenia jest komenda majora, a nie sierżanta, a jednak między komendą majora a wykonaniem polecenia nie zachodzi relacja kontrfaktycznej zależności bezpośredniej, ani pośredniej.

Lewis rozważał kilka możliwości korekty swojej koncepcji. Jedną z nich jest koncepcja oparta na nałożeniu bardzo restrykcyjnych kryteriów tożsamości dla zdarzeń. Zauważmy, że rozbicie butelki kamieniem Kasi różni się nieco od rozbicia jej przy pomocy kamienia Stasia, ze względu na różnice w kierunku rzutu, prędkości, masie itd. Można zatem argumentować, że gdyby Kasia nie rzuciła kamieniem, to konkretne jednostkowe zdarzenie rozbicia by nie zaszło, chociaż zaszłoby bardzo podobne zdarzenie rozbicia za pomocą kamienia Stasia. Takie ujęcie zakłada, że zdarzenia są bytami „kruchymi” (niewielka zmiana własności danego zdarzenia prowadzi do jego unicestwienia i zastąpienia go innym). Lewis zwraca uwagę na nieintuicyjną konsekwencję takiego rozwiązania w postaci znacznego zwiększenia liczby przyczyn dla danego zdarzenia. Na przykład rozważmy powiew wiatru w momencie rzutu Kasi, który miał niewielki wpływ na trajektorię kamienia. Gdyby wiatr nie powiał, butelka by co prawda nadal została rozbita, ale w inny sposób, a zatem można argumentować, że rzeczywiste rozbicie butelki by nie zaszło. Ale jednak powiew wiatru nie jest przyczyną tego rozbicia butelki.

Zauważmy na koniec, że żadna z proponowanych modyfikacji kontrfaktycznej koncepcji przyczynowości nie jest w stanie poradzić sobie z nastepującym prostym przypadkiem. Dwóch terrorystów planuje atak na pociąg poprzez przestawienie zwrotnicy i skierowanie rozpędzonego pociągu na ślepy tor. Jeden wykonuje zadanie, a drugi działa jako jego pomocnik. Gdyby pierwszy nie przestawił zwrotnicy, zrobiłby to drugi z terrorystów. Zauważmy jednakże, że żadna charakterystyka skutku (katastrofy kolejowej) nie zależy od tego, który z terrorystów przestawił zwrotnicę, ani też w jakie sposób została ona przestawiona i dokładnie w którym momencie. Skutek zależy wyłącznie od faktu przestawienia zwrotnicy oraz od cech samego pociągu (jego prędkości, masy, itp.).

środa, 28 kwietnia 2010

Związek przyczynowy a okresy kontrfaktyczne

Koncepcja Mackie’ego daje sobie radę z trudnościami teorii regularnościowej Hume’a, a w szczególności z przykładami jednostkowych związków kauzalnych, które nie tworzą prostej regularności. Napotyka ona jednak na inne problemy. David Lewis zauważył, że wszystkie koncepcje regularnościowe, włączając w to teorię Mackie’ego, mają kłopot z odróżnieniem przyczyn od tzw. epifenomenów. Epifenomenem zdarzenia A jest zdarzenie A’ wywołane przez A i takie, że nie ma ono żadnych skutków. Jeśli A wywołuje epifenomen A’ a jednocześnie ma inny skutek B, i jeśli do tego przyjmiemy, że A’ może być wywołane tylko przez A, to analiza regularnościowa implikuje, że A’ jest przyczyną B. W ujęciu Mackie’ego A’ jest warunkiem INUS dla A, a A jest warunkiem INUS dla B, a zatem A’ jest również warunkiem INUS i przyczyną dla B. Jednakże z założenia A’ jest epifenomenem, a zatem nie może mieć żadnych skutków.

Szeroko dyskutowaną alternatywą dla ujęcia regularnościowego jest kontrfaktyczna koncepcja przyczynowości, której głównym zwolennikiem jest David Lewis. W najprostszej formie koncepcja ta przyjmuje następującą definicję przyczynowości: zdarzenie x jest przyczyną zdarzenia y, gdy gdyby nie zaszło x, nie zaszłoby y. Przyczynowość zostaje zredukowana do relacji kontrfaktycznej zależności. Definicja ta wymaga jednak natychmiastowej modyfikacji. Kontrfaktyczna zależność może zachodzić między zdarzeniami, o których ewidentnie nie powiemy, że są w związku kauzalnym. Najprostszy przykład takiej sytuacji to kontrfaktyczna zależność każdego zdarzenia od siebie samego: gdyby nie zaszło x, x by nie zaszło. Można również podać inne przykłady: gdybym nie napisał litery „L”, nie napisałbym słowa „Lewis”, ale pierwsze zdarzenie nie jest przyczyną drugiego. Gdybym nie zamknął drzwi, to bym nimi nie trzasnął (zakładam, że w rzeczywistości trzasnąłem drzwiami), ale brak jest tutaj relacji kauzalnej. Zauważmy, że we wszystkich wspomnianych przykładach oba zdarzenia połączone relacją zależności kontrfaktycznej nie są odrębnymi zdarzeniami (moje trzaśnięcie drzwiami jest tym samym zdarzeniem, co ich zamknięcie; napisanie litery „L” jest zaś częścią napisania słowa „Lewis”). Aby zatem uniknąć owych kontrprzykładów, należy dodać do definicji przyczynowości warunek, że zdarzenia x i y są odrębnymi zdarzeniami (nie są ani tożsame, ani jedno nie jest częścią drugiego).

Aby jednak posunąć się dalej w rozważaniach kontrfaktycznej koncepcji, musimy lepiej zrozumieć sens zdań o postaci „Gdyby p, to q”, czyli kontrfaktycznych okresów warunkowych. Mackie próbował zinterpretować owe zdania bez odwołania się do pojęć modalnych, ale najbardziej rozpowszechnioną interpretacją okresów kontrfaktycznych jest modalna interpretacja Lewisa sformułowana przy pomocy pojęcia światów możliwych. Zdanie „Gdyby p, to q” uznaje się za prawdiwe, gdy q jest prawdziwe we wszystkich światach możliwych, w których p jest prawdziwe i które są najbliższe w stosunku do świata rzeczywistego. Semantyka okresów kontrfaktycznych wymaga więc podania relacji bliskości lub też względnego podobieństwa w stosunku do świata aktualnego: świat w1 jest bliższy (bardziej podobny) do świata aktualnego niż świat w2. Najbardziej podobny do świata rzeczywistego jest oczywiście sam świat rzeczywisty, ale jeśli p jest fałszywe w tym świecie, to najbliższy p-świat będzie już tylko możliwy. Przykładowo, aby określić prawdziwość zdania „Gdybym uderzył kamieniem w okno, rozbiłbym szybę” należy rozważyć świat, w którym kamień uderzył w okno, i który jest poza tym taki sam, jak świat rzeczywisty (wszystkie prawa pozostają niezmienione). W takim świecie szkło pęka pod wpływem impulsu od kamienia, a zatem następnik „szyba się rozbiła” jest według wszelkiego prawdopodobieństwa prawdziwy i całe zdanie jest prawdziwe. Należy dodać, że z prawdziwości naszego okresu kontrfaktycznego nie wynika, że we wszystkich światach szyba się rozbije. Są światy możliwe, w których szkło jest twardsze od skały, ale światy te są zbyt odległe, aby je brać pod uwagę.

Kontrfaktyczne okresy warunkowe rządzą się nieco inną logiką niż implikacja materialna czy ścisła. Najważniejsze odstępstwa od reguł obowiązujących dla „zwykłych” okresów warunkowych to złamanie reguły wzmacniania poprzednika (tzw. monotoniczności) oraz niespełnianie zasady transpozycji i przechodniości. Z tego, że gdyby p, to q, nie wynika, że gdyby p i r, to q. Gdyby w tej chwili ktoś wystrzelił do mnie z pistoletu, to zginąłbym, ale gdyby ktoś wystrzelił w pistoletu, a ja miałbym na sobie kamizelkę kuloodporną, to bym przeżył. Zauważmy, że oba zdania są oceniane w innych światach możliwych: pierwsze w świecie najbliższym, w którym ktoś do mnie strzela, a drugie w świecie najbliższym, w którym pada strzał, a ja mam kamizelkę kuloodporną. Reguła transpozycji, spełniona dla okresów materialnych, głosi, że jeżeli prawdą jest, że jeśli p, to q, to jeśli nie-q, to nie-p. Złamanie zasady transpozycji w wypadku okresów kontrfaktycznych może być zilustrowane następująco: gdybym nie przyszedł dziś na zajęcia, to dawny budynek BUW-u nadal by stał na swoim miejscu, ale z tego nie wynika, że gdyby dawny budynek BUW-u się zawalił, to ja bym mimo to przyszedł na zajęcia (ten okres kontrfaktyczny wydaje się zresztą dość dziwaczny). Przykład ilustrujący złamanie przechodniości rozważaliśmy już w jednym z poprzednich wykładów. Można zresztą zauważyć, że złamanie reguły monotoniczności implikuje złamanie przechodniości: prawdą logiczną jest, że gdyby p i r, to p, ale gdy dodamy założenie, że gdyby p, to q, to z tego nie wynika, że gdyby p i r, to q.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Regularnościowe koncepcje przyczynowości

Niektórych z powyższych trudności unikają współczesne wersje koncepcji regularnościowej (tzw. koncepcje neo-Hume’owskie). Jedną z nich jest koncepcja nomologiczna. W koncepcji tej przyjmuje się, że jednostkowe zdarzenie x rodzaju A jest przyczyną jednostkowego zdarzenia y rodzaju B, gdy x zaszło w warunkach C oraz istnieje prawo przyrody, które stwierdza, że jeżeli zdarzenie rodzaju A zachodzi w warunkach C, to następuje po nim zdarzenie rodzaju B. Definicja ta ma za zadanie wyeliminowanie przypadkowych regularności z zakresu związków kauzalnych. Przypadkowe regularności nie podpadają pod żadne prawo przyrody. Wzmianka o warunkach C umożliwia z kolei mówienie o relacji przyczynowej w sytuacji, gdy nie każde pojawienie się zdarzenia typu A implikuje pojawienie się zdarzenia typu A. Kiedy np. w powietrzu brak tlenu, potarcie zapałki nie wywoła pojawienia się ognia, a mimo to w normalnych warunkach potarcie jest uważane za przyczynę zapalenia się zapałki. Słabym punktem koncepcji nomologicznej jest oparcie jej na pojęciu prawa przyrody, które nie jest dostatecznie jasno sprecyzowane. Jak wiadomo, istnieje wiele filozoficznych koncepcji tego, czym są prawa przyrody. W ujęciu Hume’owskim prawo przyrody to prawdziwe zdanie ogólne, stwierdzające zachodzenie pewnej regularności. Przy tej interpretacji nomologiczna koncepcja przyczynowości w istocie sprowadza się do koncepcji Hume’a, ze wszystkimi jej słabościami. Innym problemem jest to, że w nauce spotykamy prawa nieprzyczynowe, stwierdzające np. zachodzenie pewnej zależności funkcjonalnej. Na przykład prawo Pascala w hydrostatyce stwierdza, że ciśnienie wywierane przez ciecz na ścianki naczynia jest takie samo we wszystkich kierunkach, ale z tego nie można wyprowadzić wniosku, że fakt, iż ciśnienie wywierane na lewą ściankę naczynia wynosi p jest przyczyną tego, że ciśnienie wywierane na prawą ściankę wynosi p. Inny zarzut pod adresem nomologicznej koncepcji opiera się na fakcie, że wiele praw nauki jest symetrycznych względem czasu. Rozkład położeń, prędkości i działających sił w momencie t2 wyznacza stan układu w momencie wcześniejszym t1, z czego należałoby wywnioskować, że przyczynowość wsteczna zachodzi powszechnie.

Najbardziej wyrafinowaną formą koncepcji regularnościowej jest szeroko dyskutowana koncepcja przyczynowości zaproponowana przez J. L. Mackie’ego. Mackie zauważa, że choć pojęcie przyczyny jest blisko spokrewnione z pojęciami warunku wystarczającego i koniecznego, to jednak przyczyna nigdy nie jest po prostu warunkiem wystarczającym skutku, ani też jego warunkiem koniecznym. Rozważmy np. pożar domu, którego przyczynę zidentyfikowano jako zwarcie instalacji elektrycznej. Samo zwarcie nie jest warunkiem wystarczającym pożaru; muszą się do niego dołączyć inne warunki, takie jak obecność łatwopalnych materiałów, tlenu, brak automatycznych spryskiwaczy itd. Zwarcie nie jest również konieczne do powstania pożaru – pożar może być wywołany w inny sposób (przed podpalenie, uderzenie pioruna itd.). Jednakże możemy stwierdzić, że w danych okolicznościach zwarcie było niezbędne do powstania pożaru – bez niego pozostałe warunki nie wywołałyby ognia. Mackie twierdzi, że przyczyna danego zdarzenia B jest to zdarzenie A takie, że A nie jest wystarczające do zajścia B, ale jest koniecznym elementem szerszego warunku A’, który jest wystarczający dla zajścia B, ale nie jest konieczny dla niego (Mackie określa takie zdarzenie A przy pomocy akronimu INUS – Insufficient but Necessary part of an Unnecessary but Sufficient condition). Precyzyjna definicja warunku INUS jest następująca. A jest warunkiem INUS dla B, gdy istnieją warunki X i Y takie, że (AX lub Y) jest warunkiem wystarczającym i koniecznym dla B, A nie jest warunkiem wystarczającym dla B i X nie jest wystarczający dla B. W powyższym przykładzie A jest to zwarcie instalacji, X – dodatkowe warunki (takie jak obecność łatwopalnych materiałów) które wraz z A tworzą warunek wystarczający dla B, Y – alternatywa wszystkich innych możliwych okoliczności, które są wystarczające do wywołania pożaru. Mackie charakteryzuje przyczynę jako warunek INUS który faktycznie zaszedł, którego towarzyszący warunek X również zaszedł, a alternatywne warunki wystarczjące Y nie zaszły.

Interesującym elementem koncepcji Mackie’ego jest zwrócenie uwagi na kontekstowość twierdzeń kauzalnych. Mackie wskazuje na to, że pytanie o przyczynę danego zdarzenia można rozumieć różnorako w zależności od przyjętego kontekstu. Rozważmy np. pytanie o przyczynę danego zachorowania na grypę. Jeżeli rozumiemy je jako pytanie o to, dlaczego dany człowiek zachorował w tym a nie innym momencie, to właściwą odpowiedzią może być wskazanie na zainfekowanie go wirusem grypy (zdarzenie zainfekowania spełnia warunek INUS). Możemy jednak pytać, co wyróżnia tego człowieka z grupy wszystkich osób zainfekowanych wirusem, z których nie wszyscy zachorowali na chorobę. Mackie wprowadza pojęcie „kauzalnego tła” (causal field) dla rozróżnienia obu przypadków. W pierwszym wypadku tłem kauzalnym są wszystkie chwile w życiu danego człowieka. W drugim natomiast tło kauzalne stanowi zbiór wszystkich ludzi zainfekowanych wirusem grypy. Mackie wprowadza pojęcie tła kauzalnego do swojej definicji przyczynowości w następujący sposób: A jest przyczyną B ze względu na tło F, gdy A jest warunkiem INUS dla B w sytuacji, gdy warunki charakteryzujące F są obecne. Jeśli kauzalnym tłem jest np. zbiór ludzi zainfekowanych wirusem grypy, to przyczyną konkretnego zachorowania będzie np. osłabiony układ odpornościowy organizmu, który jest koniecznym elementem warunku wystarczającego (włączając w to obecność wirusa grypy) do zachorowania.

Pozostaje nam jeszcze doprecyzowanie, jak Mackie rozumie pojęcie warunku wystarczającego i koniecznego. Standardowo przyjmowane określenia są następujące:

X jest warunkiem wystarczającym dla Y, gdy zawsze jeśli zachodzi X, zachodzi również Y
X jest warunkiem koniecznym dla Y, gdy zawsze jeśli zachodzi Y, zachodzi również X.

Jednakże definicje powyższe są adekwatne tylko w wypadku, gdy „X” i „Y” są nazwami ogólnymi (odnoszą się do typów zdarzeń, nie do egzemplarzy). Jeśli „X” i „Y” są jednostkowymi nazwami zdarzeń, obie definicje są trywialnie spełnione w wypadku, kiedy X i Y zaszły w rzeczywistości. Mackie sugeruje aby w wypadku analizy jednostkowych zdań kauzalnych stosować określenia warunków koniecznych i wystarczających oparte na okresach warunkowych innych niż implikacja materialna:

X jest warunkiem koniecznym dla Y, gdy gdyby nie zaszło X, nie zaszłoby również Y
X jest warunkiem wystarczającym dla Y, gdy skoro zaszło X, Y również zaszło.

Powstaje pytanie, czy powyższe definicje są akceptowalne przez zwolennika regularnościowej koncepcji przyczynowości. Na przykład definicja warunku koniecznego odwołuje się do kontrfaktycznego okresu warunkowego, który jest zwykle analizowany w terminach modalnych (będziemy o tym mówić w następnym wykładzie). Jednakże Mackie proponuje zinterpretować oba definensy przez odwołanie do twierdzeń ogólnych. Na przykład zdanie „Gdyby nie zaszło X, nie zaszłoby Y” Mackie interpretuje jako stwierdzenie, że istnieją pewne prawdziwe uniwersalne twierdzenia P takie, że z P i nie-X wynika nie-Y.

Rozważmy teraz dwie sytuacje, które mogą sprawić trudność regularnościowym koncepcjom przyczynowości (i nie tylko im), i przyjrzyjmy się, jak sobi z nimi radzi koncepcja Mackie’ego. Pierwszy rodzaj sytuacji nazywa się ‘przedeterminowaniem’ (overdetermination). Występuje w nich więcej niż jedna przyczyna, z których każda z osobna mogłaby być wystarczająca do wywołania skutku. Na przykład pluton egzekucyjny rozstrzeliwuje skazańca i każda salwa jest śmiertelna. Czy strzał każdego pojedynczego żołnierza jest przyczyną śmierci? W myśl analizy Mackie’ego odpowiedź jest negatywna, gdyż żaden strzał wzięty z osobna nie jest koniecznym składnikiem wystarczającego warunku śmierci, chociaż alternatywa wszystkich strzałów już jest. Innym przykładem nietypowych sytuacji kauzalnych jest zjawisko eliminacji (preemption). Dwóch strzelców mierzy do tego samego celu, lecz jeden z nich pociąga za spust wcześniej i trafia w cel, a zatem drugi rezygnuje ze strzału. Gdyby jednak pierwszy nie wystrzelił, drugi by to zrobił. Nasza intuicja podpowiada, że tylko pierwszy strzał jest przyczyną trafienia, a gotowość drugiego strzelca nie przyczynia się do skutku. Jednakże można mieć wątpliwość, czy strzał pierwszego strzelca był rzeczywiście konieczny do zaistnienia skutku, skoro w pogotowiu czekał drugi strzelec. Mackie zwraca jednak uwagę, że strzał pierwszego strzelca jest koniecznym elementem faktycznego zestawu warunków, który tworzy warunek wystarczający trafienia. Gdyby pierwszy strzał nie padł, trafienie byłoby wywołane przez inny wystarczający zestaw warunków. Zatem faktyczny strzał spełnia definicję przyczyny.